28.08.2013

tablica magnetyczna / makeover

Uwielbiam robić porządki w moim starym pokoju w rodzinnym domu. Nurkuję wtedy do garderoby i wydobywam na światło dzienne eksponaty z przeszłości. 
Ostatnio złowiłam tablicę magnetyczną po mojej siostrze i  zabrałam do domu z myślą o młodym i jego pokoju. 

Ale gdy po raz kolejny zapomniałam o wywozie śmieci, stwierdziłam, że konfiskuję tablicę i robię coś dla siebie.
Wzorem amerykańskich kreatywnych kur domowych postanowiłam mieć w domu coś na miarę "housekeeping planner" - tak naprawdę to powstała zwykła, kolorowa tablica magnetyczna, bez podziału na tygodnie i obowiązki domowe oraz bez wydrukowanych i zalaminowanych list zakupów...



Miałam jeszcze resztkę materiału od Marleny z Dreams Fabrics, z którego już kiedyś korzystałam stawiając pierwsze kroki jako łamiąca igły krawcowa:



Materiał podkleiłam dwustronną taśmą klejącą do tablicy, pomalowałam ramkę na nieśmiertelny turkus i ...




... odnalazłam plastikowe misie z magnesem z FLO, które idelanie wstrzeliły się w kolorystykę tkaniny i ramki.
(uwielbiam, kiedy przedmioty, które już dawno skreśliłam i kilkakrotnie prawie lądowały w śmietniku,
w końcu znajdują swoje przeznaczenie!)






Voila - tablica gotowa, żaden ważny termin nie powinien mi umknąć - no chyba, że zapomnę go na niej umieścić...





before/after w pigułce:



27.08.2013

Nowa odsłona


nowa odsłona, nowe logo, nowe wyzwania - a przede wszystkim pół dnia w plecy przez próby powiązania bloggera ze ścianką na fb...
w oczach mi się troi, ale może tym razem się uda.
TEST



16.06.2013

flea market diamonds

Blogowanie idzie mi strasznie ciężko. Właśnie wpadłam tu po kilkumiesięcznej nieobecności i w wersjach roboczych natknęłam się na poniższy post (luty 2013):

Po ostatnim wypadzie do Czacza, z którego nota bene nigdy nie wracam z pustymi siatkami (o zdobyczach za chwilę) postanowiłam (lub też raczej postanowiono za mnie), że czas przystopować i nie przynosić do domu tyle -cytuję- śmieci. Że niby miejsca w domu coraz mniej (no może to akurat prawda) i Bóg wie, co jeszcze.
Tak więc na jakiś czas zawieszam masową produkcję pudełek, szkatułek i kuferków. Kończę również z hurtowymi zakupami na pchlich targach, choćby nie wiem ile pięknych stoliczków czy kredensów oferowano mi za bezcen... Schluss!

Ale przed takim przymusowym urlopem pokażę Wam jeszcze, co takiego upolowałam, utargowałam i czasem też "odpicowałam":

















Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...