Tak się jakoś składa, że szybciej i łatwiej zamieszcza mi się wpisy i zdjęcia na facebook'u, stąd moja prawie roczna nieobecność.
Winą obarczam moją etatową pracę, niezwiązaną w żaden sposób z moimi artystycznymi zapędami, jak i własne zaniedbanie, a wręcz lenistwo. Ale wracam, takie mam postanowienie.
Od kilku lat regularnie jeździmy do uroczej miejscowości Czacz, którą ja osobiście nazywam wielkim rajem dla miłośników pchlich targów. Za przysłowiowe grosze można znaleźć perełki i niezależnie od tego na jakie zakupy się nastawiam, i tak wracam do domu z pełnym plecakiem.
Tak było z malutką komódką z szufladkami w stylu starej, dobrej świecącej w każdym szanującym się polskim domu - meblościanki. Ozdobiłam złoto-turkusową serwetką a fronty szufladek pozostawiłam w starym stylu.
Koszt: całe 2 zł (raczej nie przepłaciłam)
Koszt? Michał nie chciał się przyznać, ale strzelam, że między 3 a 5 zł.
To, że się zakochałam się we wzorze flagi Wielkiej Brytanii, nie jest tajemnicą i będzie widoczne za chwilę jak i w kilku innych pracach decoupage'owych...
Ano właśnie, flaga po raz drugi. Tym razem na starej, lekko rozsypującej się szafce na klucze. Niestety nie mam zdjęcia "przed" a szkoda - bo szafka była niewyobrażalnie brzydka. (Nie mówię, że teraz należy do pięknych, ale naprawdę była ohydna).
Z szybką, a za nią reprodukcja pływających po stawie kaczek.
Zeszlifowałam stary świecący lakier, zabejcowałam i zalakierowałam na nowo. Posklejałam na nowo ramkę, zbiłam szybkę i wyrzuciłam malunek z kaczkami.
Powstała taka oto szafka - pierwotnie kupiona za 2 zł, choć muszę przyznać, że nakład pracy nad nią był wart miliony:) Ale uparłam się i mimo niejednokrotnej chęci nie wyrzuciłam, tylko skończyłam.
God save the Queen!
No i ostatni przedmiot z dzisiejszego przeglądu: przybornik kuchenny zdobyty za złotówkę i przerobiony na moje kuchenne barwy: turkus / błękit / zieleń. Stoi w kuchni i przechowuje wszelkie niezbędne przybory.
Pozdrowienia!