Ale nie ze mną takie numery - jako jedyna osoba w rodzinie stanęłam w jego obronie i zgarnęłam kredens do mojego pokoju. Pomalowałam go wtedy w pośpiechu na wrzosowy kolor, nie bawiąc się w renowację starego mebla.
Po kilku latach (i moim wyfrunięciu z rodzinnego domu) kredens wylądował w domku gospodarczym, gdzie przez wszystkich zapomniany służył jako przechowywalnia staroci.
Aż do wakacji 2012 roku, kiedy to ponownie zapadł wyrok i postanowiono SPALIĆ mój ulubiony kredens... Fakt, nie prezentował się zbyt atrakcyjnie:
Nie pozostało mi oczywiście nic innego, jak przetransportowanie go do naszego domu i przekonanie domowników, że odpicuję mebel i będzie prze-pięk-ny. Propozycję przyjęto bardzo ozięble i jakoś bez entuzjazmu, ale uparłam się i przystąpiłam do pracy.
Godzinami szlifowałam, odtłuszczałam, gładziłam i malowałam...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za odwiedzenie mojego bloga i zapraszam ponownie.